Zamknij

Strzelnianie na Monte Cassino - 78. rocznica zakończenia walk - ciekawe zdjęcia

08:43, 18.05.2022 Opracowanie I.R. Aktualizacja: 09:43, 18.05.2022
Dzisiaj mija 78.rocznica zakończenia walk o Monte Cassino. Wśród uczestników walk był również Marian Flenc, urodzony w Strzelnie, w 1905 roku oraz Jan Kluczykowski, który zmarł krótko po zakończeniu walk, w skutek odniesionych ran na polu walki.

Na cmentarzu poległych w walkach o Monte Cassino są pochowani dwaj żołnierze 2 Korpusu pochodzący z powiatu Strzeleńskiego:

  1. GIEMZA ZDZISŁAW plutonowy, 6 batalion strzelców ur.- 06.08.1911r. poległ 17.05.1944r. Miejsce pochówku – taras II, sektor A, nr grobu 16
  2. PATYK STANISŁAW sierżant, 13 batalion strzelców ur.- 08.05.1901r. poległ 12.05.1944r. Miejsce pochówku - taras VIII, sektor D, nr. grobu 3

        Źródło- Spis poległych żołnierzy pochowanych na cmentarzu Monte Cassino   Rzym 1946

 

Wspomnienie syna Polikarpa o ojcu

Wspomnienie o ojcu — żołnierzu 2 Korpusu

Ojciec mój MARIAN FLENC urodził się 17 lipca 1905 r. w Strzelnie. Tu ukończył szkołę podstawową i zdobył zawód rzeźnika. We wrześniu 1928 r. powołany został do odbycia czynnej służby wojskowej w 69 Pułku Piechoty. Zasadniczą służbę wojskową ukończył w marcu 1930 r. w stopniu kaprala. Po odbyciu służby wojskowej ożenił się pracując do 1939 r. w rodzinnym zakładzie rzeźnickim w Strzelnie przy ul. Spichrzowej. 

Zbliżał się wrzesień 1939 roku. Widmo nadchodzącej wojny ogarnęło kraj, ale nikt nie zdawał sobie wówczas sprawy, co dla Polski i Europy znaczy faszyzm i totalna wojna. Niepewność przerodziła się w rzeczywistość, kiedy w końcu sierpnia ogłoszono powszechną mobilizację. W dniu 20 sierpnia 1939 roku ojciec został zmobilizowany i skierowany do I Pułku Piechoty w Wilnie.

Pozostał mi w pamięci ten dzień, gdy wśród wielu odprowadzających na wojnę, byliśmy i my z mamą. Ojciec z pakunkiem w ręku, żegnając się z nami, zniknął nam na dworcu kolejowym na jakże długie lata. Po zameldowaniu się w jednostce w Wilnie został awansowany na stopień plutonowego. Według wspomnień ojca w Wilnie już w tym czasie panowała atmosfera wojenna. Po otrzymaniu munduru i broni skierowany został do 3 kompanii 4 baonu piechoty, gdzie po krótkim przeszkoleniu taktycznym na wypadek wojny, został zakwaterowany w zastępczych koszarach. Nadszedł dzień 1 września 1939 rozpoczynający II wojnę światową. Niemcy hitlerowskie wkroczyły do Polski, dysponując ogromną przewagą militarną, w szybkim tempie zajmowały coraz większe obszary kraju. Broniące się wojska polskie, ponosząc duże straty, wycofywały się w głąb kraju i na wschód. W tym czasie wojska polskie zgrupowane w jednostkach wileńskich, przystąpiły do natarcia na zbliżającego się wroga. Jednak szybka ofensywa niemiecka i wkroczenie Armii Radzieckiej na tereny wschodniej Polski w dniu 17 września 1939 roku, zakończyły działania wojenne.

Osaczeni ze wszystkich stron żołnierze jednostek wileńskich, widzieli swe ocalenie jedynie w przekroczeniu granicy litewskiej. Tym sposobem ojciec znalazł się na Litwie i tu został internowany w miejscowości Palanga. Następnie skierowany został do pracy niewolniczej w obozie Vilkaviskis (Litwa), gdzie przebywał do lipca 1940 roku. Po wkroczeniu w lipcu 1940 r. Armii Radzieckiej na Litwę, ojciec został ujęty, osądzony za domniemane szpiegostwo i skazany na 6 lat ciężkich katorżniczych robót. Wywieziono go do obozu na półwyspie Kola, gdzie pracował ciężko przy rozładunku statków. W styczniu 1941 roku przewieziony został do obozu w rejonie Moskwy, gdzie jeszcze jako jeniec-więzień wykonywał różne ciężkie prace.

Na mocy układu polsko-radzieckiego z dnia 30.07.1941 r. ojciec odzyskał wolność (04.09. 1941 r. pierwszym dniem wolności dla ojca). Przez długie miesiące niedoli w obozach, ojciec stracił na wadze 30 kg, wszystkie zęby i poniósł duże straty na zdrowiu (jestem w posiadaniu dokumentów i zdjęć z tego okresu). Wielu kolegów niedoli tej nie przeżyło.

Ojciec dowiedziawszy się o organizowaniu się wojska polskiego na terenie ZSRR, postanowił zgłosić się. Po wielu kilometrach drogi przebytej różnymi środkami lokomocji, najczęściej pieszo, dotarł na początku września 1941 r. do miejscowości Tatiszczewo w rejonie Saratowa. Został przyjęty jako kierowca samochodowy i skierowany do Baonu Pancernego 5 Dywizji Piechoty pod dowództwo generała Boruty-Spiechowicza. W obozie w Tatiszczcwie odbył miesięczne przeszkolenie na sprzęcie samochodowym i urządzeniach pancernych. W styczniu 1942 roku 5 Dywizja Piechoty wraz z Baonem Pancernym została przeniesiona na południe ZSRR do miejscowości Dżałał Abad 300 km od Taszkentu. Na wycieńczonych, niedożywionych i schorowanych żołnierzy czyhały następne niedole. Zabójczy klimat niósł ze sobą różne choroby jak tyfus i malarię. W niektórych oddziałach stan chorych wynosił nawet 90%. Choroby te nie ominęły również i ojca, który przez wiele lat miewał ataki malarii. W konsekwencji pobytu w tych miejscowościach wielu żołnierzy zmarło.

Tymczasem po licznych pertraktacjach i ustaleniach między Stalinem a Sikorskim i Andersem następuje od marca do października 1942 roku ewakuacja wojsk polskich do Iraku, Iranu i Palestyny. Ojciec znalazł się w Palestynie. Tu po krótkiej rekonwalescencji część 5 Dywizji Piechoty i Baony Pancerne przeorganizowano w zmotoryzowaną dywizję i brygady czołgów. Po tej reorganizacji, która odbyła się na początku 1943 roku, ojciec skierowany został do I Brygady Czołgów, jako dowódca czołgu. Wraz z wojskami alianckimi brał udział w walce z wojskami niemiecko-włoskimi na terenie Afryki (walki z armią pancerną gen. Rommla). Szczególnie wspominał walki o Aleksandrię i dzień 13 maja 1943 r. — kapitulację niemiecko-włoską w Afryce. Po walkach w Afryce otrzymał stopień sierżanta.

Po kampanii afrykańskiej nastąpiła dla wojska polskiego przerwa w walce, wykorzystana na wypoczynek. W lutym 1944 roku przerzucono oddziały polskie w tym i I Brygadę Czołgów, w której ojciec służył do Włoch.

Dla ojca rozpoczęła się kampania włoska. Tu we Włoszech oddziały polskie zdobywały wsie i miasteczka. Wreszcie front dotarł na linię najsilniejszego oporu — Monte Cassino. Wielokrotne ataki na wzgórza i twierdzę Monte Cassino przez liczne wojska alianckie kończyły się klęską. Twierdza okazała się nie do zdobycia. Zdecydowano, że atakować będą wojska polskie. Ojciec z rozrzewnieniem wspominał tamte przygotowania i przebieg walki. Walki były nadzwyczaj zacięte i krwawe, każdy bunkier niemiecki musiał być osobno zdobywany. W ostatnim dniu walki w dniu 18 maja 1944 roku ojciec został ciężko ranny w rozbitym czołgu i umieszczony w szpitalu, po udzieleniu pierwszej pomocy
w tzw. „Domku Doktora”, który znajdował się na wzgórzach. Po przebytym leczeniu powierzono mu funkcję komendanta małego miasteczka we Włoszech, którą sprawował do czerwca 1946 roku.

W czerwcu 1946 roku został ewakuowany do Wielkiej Brytanii, gdzie przebywał w obozach polskich Glasgow i Kington. W tym czasie korespondencja ojca z rodziną w Strzelnie ożywiła się. Pomimo dobrych perspektyw pozostania w Anglii, ojciec wraca do swojego Strzelna w dniu 19 maja 1947 roku. Z wojny ojciec wrócił w stopniu starszego sierżanta. Za udział w różnych rejonach walk otrzymał następujące odznaczenia:

  1. Gwiazda Afryki,
  2. Gwiazda Italii,
  3. Medal angielski za wojnę 1939—1945,
  4. Krzyż Zasługi,
  5. Krzyż Monte Cassino,
  6. Medal Wojska Polskiego,
  7. Order Virtuti Militari IV klasy.

Takie to były wtenczas czasy, że po tym wszystkim przyjęty został prawie jako wróg. Musiał co pewien okres meldować się na milicji. Zatrudnił się w krochmalni w Bronisławiu jako księgowy. Zniszczone zdrowie nie pozwoliło mu długo pracować. Przeszedł na rentę w 1958 roku. Zmarł po długiej i ciężkiej chorobie w Krzekotowie w maju 1973 r. Miał 67 lat. Przewiozłem Go na miejsce wiecznego spoczynku do jego umiłowanego Strzelna.

Do opracowania powyższego artykułu posłużyły mi zachowane liczne listy, zdjęcia z notatkami, odpis z książeczki wojskowej, liczne dokumenty oraz wspomnienia ojca, na podstawie których mogłem ustalić powyższe fakty.

Polikarp Flenc

Wspomnienie Alojzego Kluczykowskiego o swoim bracie:

„Przechodniu powiedz Polsce...”

Słowa składające się na tytuł artykułu stanowią część napisu umieszczonego na cmentarzu polskim pod Monte Cassino. Spoczywa na nim 1070 żołnierzy polskich, którzy polegli w bitwie o zdobycie wzgórza, dając dowód niebywałego męstwa i poświęcenia w walce z faszyzmem. I chociaż JAN KLUCZYKOWSKI ze Strzelna nie poległ uczestnicząc w tej bitwie, to zmarł w niespełna dwa miesiące później na skutek ran odniesionych w tym krwawym boju.

Pragnę przybliżyć wojenną drogę JANA KLUCZYKOWSKIEGO,  jako jego brat.


Urodził się 23.11.1920 r. w Strzelnie, tu też ukończył szkołę podstawową. Do 1938 r. pracował w tutejszych drukarniach: Franciszka Gilewskiego i Józefa Musiałkiewicza. Od 1938 r. pełnił służbę w Junackim Hufcu Pracy w miejscowości Polany.

Z bronią w ręku wziął udział w kampanii wrześniowej. 28.09.1939 r. dostał się do niewoli radzieckiej, przebywał w obozie jeńców wojennych w miejscowości Sasów, woj. tarnopolskie. Trudne to były czasy, ale ówczesna rzeczywistość nic pozwalała coś zmienić. W 1941 r. trafił do obozu jenieckiego w Podhorcach, a następnie znalazł się w podobnym miejscu odosobnienia w Lackach. Obie te miejscowości należały administracyjnie do woj. lwowskiego. Po zwolnieniu z niewoli, bez żadnego zastanawiania, wstępuje do armii gen. Andersa, pragnie walczyć o wolność Polski. Wraz z wojskiem dowodzonym przez Andersa przekroczył granicę radziecką i trafił do Iranu.

Następnie przebywał na terenie Palestyny i Libanu. W 1943 r. wspólnie z wojskami alianckimi brał udział w walce z wojskami niemiecko-włoskimi na terenie Egiptu. Został wówczas awansowany do stopnia kaprala. Oddziały polskie, w których służył, zostały przerzucone w lutym 1944 r. do Włoch. Wraz ze współtowarzyszami broni uczestniczył w kampanii włoskiej. Front zatrzymał się w pobliżu Monte Cassino — silnie umocnionej przez Niemców linii oporu. Był maj 1944 r. Już wcześniej wojska innych państw próbowały zdobyć wzgórze, ale ataki kończyły się niepowodzeniem.

Zdawało się, że Monte Cassino jest nie do zdobycia. Wówczas to dowództwo alianckie zdecydowało, że atakować będą Polacy. Termin rozpoczęcia bitwy wyznaczono na 11.05. 1944 r. Walka, którą znamy z opisów była krwawa, bój toczył się o każdy bunkier i inne umocnienia. Ataki nieraz załamywały się i wycofywano się już ze zdobytych pozycji. Ale po uzupełnieniu oddziałów, chwili odpoczynku, podrywano się na nowo, bohaterstwo graniczyło z brawurą, ciężko ranni rzucali się na pola minowe, by torować drogę innym.

I wśród walczących znajdował się mój brat, tak jak wszyscy Polacy bił się z determinacją, napawał go zapewne optymizm, gdy posuwano się naprzód, to dodawało odwagi, wzgórze Monte Cassino było już blisko. Nie zaznał jednak smaku zwycięstwa. 17.05.1944 r. został ciężko ranny, a  już następnego dnia na Monte Cassino  powiewała biało-czerwona flaga, symbolizująca zdobycie wzgórza przez Polaków. I krew brata wsiąknęła w ziemię na Monte Cassino, gdzie maki jak mówią słowa pieśni są czerwieńsze, bo z polskiej wzrosły krwi.

Brat zmarł 07.07.1944 r. w szpitalu wojskowym w Bari i pochowano go na miejscowym cmentarzu (działka 15, rząd „D”, nr grobu 23). Nie wiem, gdzie obecnie spoczywa. Jego doczesne szczątki miały być przewiezione  na cmentarz Monte Cassino. Nie posiadam wiarygodnego dokumentu potwierdzającego ten fakt.

Podaję, że brat był żołnierzem 5 Kresowej Dywizji Piechoty i walczył w 17 Lwrowskim Baonie Strzelców. Za udział w wojnie otrzymał następujące odznaczenia: Krzyż Walecznych, Krzyż Pamiątkowy Monte Cassino, a także odznaczenia brytyjskie: Gwiazda za Wojnę 1939—1945. Gwiazda Italii.

Kiedy w maju przypada kolejna rocznica bitwy pod Monte Cassino przeżywam ten okres w skupieniu, przypominam sobie brata, jego umiłowanie Ojczyzny i przywiązanie do rodzinnego miasta. Nie wrócił do Polski, spoczął na ziemi włoskiej. Wolność Polski została okupiona jeszcze jedną ofiarą, a było ich kilka milionów. Monte Cassino stało się przykładem bohaterstwa żołnierza polskiego, ale pozostawiło też smutek u wielu polskich rodzin po stracie najbliższych.

 
 

Źródło: Wieści ze Strzelna 01.09.1989 r., zdjęcia od rodziny Flenc i Kluczykowskich oraz  z archiwum TMMS

 

(Opracowanie I.R.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%