Zamknij

Pochodził z Markowic. Dowodził rotą husarii przeciwko moskiewskiej armii

12:58, 27.10.2021 Przemysław Bohonos Aktualizacja: 12:58, 27.10.2021

Bitwa pod Mohylewem z 1581 roku była tylko jednym z wielu starć wojny polsko-rosyjskiej. Niezwykłą odwagą wykazały się polskie chorągwie, które zatrzymały wielokrotnie liczniejsze wojska moskiewskie. Losy tego konfliktu przybliża Radosław Sikora w swojej książce "Niezwykłe Bitwy i Szarże Husarii".

Tłem dla Bitwy pod Mohylewem były wydarzenia z końca lat 70. XVII wieku oraz postępującego konfliktu o Inflanty najpierw między Wielkim Księstwem Moskiewskim a Wielkim Księstwem Litewskim, a następnie między Wielkim Księstwem Moskiewskim a Rzeczpospolitą Obojga Narodów (skutki Unii Lubelskiej z 1569 roku)

W 1575 roku na Inflanty ruszył car Iwan Groźny i szybko zaczął odnosić militarne sukcesy. Po stronie polskiej zaś doszło do śmierci króla Zygmunta Augusta co otworzyły okres wolnych elekcji królów (pierwszy wybrany Henryk Walezy pozostawił tron).

Koronowany na króla Polski 1 maja 1576 roku Stefan Batory w latach 1579-1580 przeprowadził dwie zwycięskie wyprawy, zdobywając Połock i Wielkie Łuki. Celem trzeciej wyprawy miało być zdobycie Pskowa. Te plany jednak postanowił udaremnić car Iwan Groźny, który wiedzę o posunięciach polskiego króla pozyskiwał ze źródeł szpiegowskich na polskim dworze. 

Armia Moskwy pierwsza uderzyła na terytorium Wielkiego Księstwa Litewskiego. Wspomagana przez Tatarów liczyła około 30 tysięcy żołnierzy, a z pachołkami nawet do 45 tysięcy. Armia ta nie miała możliwości oblegania miast, jej zaś głównym celem było pustoszenie okolicy. Wojska moskiewskie przekroczyły Dniepr 25 czerwca i uderzyły na przedmieście Mohylewa dokładnie dwa dni później. Armia cara spotkała się jednak z obroną miasta, którą wspierali polscy strzelcy. Udaremniona została także próba podpalenia Mohylewa.  Uniemożliwiła te działania utworzona przez Batorego chorągiew husarska pod dowództwem Marcina Kazanowskiego.  Liczyła ona około 200 żołnierzy.

Wśród dowódców polskich był porucznik Markowski pochodzący spod Kruszwicy (Markowic). Samego Kazanowskiego wówczas na miejscu nie było. To właśnie on wydał rozkaz, aby „Moskali ciąć i do miasta nie dopuszczać”. Miasto  przez polskich husarów bronione było przez siedem godzin i stawiało czoła liczącej kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy armii Iwana Groźnego. Pomocy polskim żołnierzom udzieliły rota petyhorska Temryka Szymkowicza oraz rota kozacka Krzysztofa Radziwiła (rota była oddziałem wojskowym najczęściej piechoty,  także w składzie mieszanym z jazdą). Ostatecznie armia najeźdźcy wycofała się po tym, gdy otrzymała nieprawdziwą informację jakoby do Dniepru zbliżała się cała armia królewska. 

Co ciekawe w Bitwie pod Mohylewem polskie oddziały poniosły duże straty w koniach, spalono wiele wsi, byli też ranni. Jednak nikt z polskich żołnierzy nie zginął. Wycofanie się wojsk Iwana Groźnego spowodowało, że na Psków ruszył ostatecznie Stefan Batory. O tym wydarzeniu zachowały się liczne relacje m.in. te przekazywane przez pochodzącego z okolic Kruszwicy, a dokładnie Markowic, porucznika Markowskiego.

- Waszej Królewskiej Mości Mohylewa i przedmieścia mohylewskie kilkaset domów popalili, jakoż wielkością ludzi mało się do miasta i do zamku mohylewskiego nie wcisnęli, jednoż za pomocą Bożą lud Waszej Królewskiej Mości żołnierski, roty Jm pana Trockiego [Krzysztofa Radziwiłła], p. Kazanowskiego i p. Temrukowa, którzy się na ten czas byli zebrali, odparli ich i bronili zamku i miasta, i bitwę z nimi mieli - pisał szlachcic Hołowczyński 30 czerwca 1581 roku. 

Relację o bitwie uzupełniał ksiądz Jan Piotrowski prawie dwa tygodnie później po Hołowczyńskim. Wspomina on m.in. porucznika Markowskiego. 

- Dziś tam stąd przyjechał Markowski, porucznik roty Kazanowskiego; to przyniósł, że 27 czerwca Moskwy pod Mohylów, jako on powiada, przyszło i z Tatary około 30 000, snadź lud nikczemny, błahy, aby byli Mohylów wybrali, a rota Kazanowskiego sama bez rotmistrza, osłyszawszy się o nich, przedtem przyszła tam jedno 200 koni; uganiali się z nimi tego dnia nasi całych 7 godzin, tak, że do miasta przystąpić nie dopuścili im. Przybyła im potem Temrukowa rota [z pomocą]. Moskwa, nadziewając się wiele ludzi, jęli uchodzić i dojechawszy Dniepru, przeprawowali się [na drugi brzeg]. Nasi na onej przeprawie gromili je i na onę stronę przegnali, kilku więźniów porwawszy, których tu ten Markowski – jest on od naszej Kruszwicy – królowi przywiódł. Szkodę tam wielką ta rota [Kazanowskiego] w koniach wzięła: Moskwa wszystko w nie z łuków i z rusznic strzelała. Rannych też towarzyszów i pacholików dosyć; zabitego z łaski Bożej [w tej rocie] żadnego- czytamy w zachowanej relacji z 11 lipca 1581 roku.

O tych wydarzeniach opowiada książka Radosława Sikory, który po raz kolejny przybliża dzieje husarii. 

- W obrazowy sposób opowiada o bitwach, które przeszły do legendy i tych mniej znanych, opisuje niezwykłe zwycięstwa, ale też i prawdziwe przyczyny klęsk, które z rzadka, ale jednak się trafiały. Pisze też o bitwach, które dotąd niesłusznie uznawane były za porażki husarii. Przedstawia wyczyny niezwykłe, szuka również przyczyn kryzysu tej niezwykłej polskiej formacji wojskowej - czytamy w opisie książki. 

Radosław Sikora jest doktorem nauk historycznych, ekspertem do spraw husarii, autorem wielu książek i publikacji z zakresu staropolskiej wojskowości i kawalerii. Między innymi: "Fenomen husarii", "Husaria pod Wiedniem 1683", "Husaria w walce", "Niezwykłe bitwy i szarże husarii", "Z dziejów husarii" i najnowszej „Husaria. Duma polskiego oręża”.

[ZT]1228[/ZT]

[ZT]50[/ZT]

[ZT]965[/ZT]

 

(Przemysław Bohonos)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%